niedziela, 15 lipca 2012

kim jest Nirvana?

Na pewno większość z cywilizowanych ludzi wie o istnieniu Nirvany. Dlatego nie mam zamiaru się rozdrabniać na cząstki pierwsze. Krótko ujmując był to zajebisty zespół grający świetną muzykę. Pisaniem tekstów zajmował się Kurt, czyli lider zespołu. Muzyka pisana była w 75% również przez niego. Fenomen.

          Witam Cię Kurt.


Tak ja też się bardzo cieszę że wciąż tu jesteś, chociaż nieobecny ciałem. A jeszcze bardziej cieszę się dlatego, że poznałam znaczenie dobrej muzyki, właśnie dzięki Tobie. Zawdzięczam to też osobom, które pomogły odkryć mi właściwą drogę do znalezienia swojej prawdziwej osobowości. O to przecież chodzi w życiu prawda? Żeby samemu się odnaleźć, a nie dopasowywać do reszty pojebanego społeczeństwa.Każdemu życzę chociaż jednej takiej osoby, która pomoże przetrwać ten najgorszy czas.  Nie muszę być tak jak inni, bo mogę odstawać, a resztę to nic nie powinno interesować. Wolę być taka niż jak reszta ludzi, którzy zajmują się tylko pierdoleniem na czyjś temat, maskować swój charakter pod kołdrą fałszu. 

           Za to wszystko co zrobili najbliżsi : serdeczne "bóg zapłać", jesteście wszystkim.
 
No dobra czas przedstawić skład, skoro już zaczęłam o Kurcie:

Kurt Donald Cobain (ur. 20 lutego 1967 w Aberdeen, zm. 5 kwietnia 1994 w Seattle) – amerykański wokalista, gitarzysta, kompozytor i autor tekstów oraz muzyk grunge'owych zespołów Nirvana oraz Fecal Matter. Jego żoną była Courtney Love, z którą miał córkę Frances Bean Cobain.W 2003 został sklasyfikowany na 12. miejscu listy 100 najlepszych gitarzystów wszech czasów wg magazynu Rolling Stone. W 2006 roku piosenkarz został sklasyfikowany na 20. miejscu listy 100 najlepszych wokalistów wszech czasów wg Hit Parader.
 No niestety Polska wikipedia boli, jak się na nią patrzy.











Jak wynika z obserwacji o fenomenie artysty, nie świadczy ilość tekstu, na wikipedii. Nikt nie zaznaczył, że prócz ogromnego talentu, potencjału - Kurt był wspaniałym człowiekiem sprzeciwiającym się seksizmowi, rasizmowi i wieku innym o czym świadczy cytat : "
Mam prośbę do naszych fanów. Jeżeli którykolwiek z was w jakikolwiek sposób nienawidzi homoseksualistów, ludzi o innym kolorze skóry lub kobiet, zrób nam jedną przysługę – odwal się od nas! Nie przychodź na nasze koncerty i nie kupuj naszych płyt. "

Jak wielki musi być artysta, żeby rezygnował ze swoich pieniędzy na rzecz tolerancji. Przecież od ilości sprzedanych płyt zależała jego kariera. A co jeśli nikt nie chciałby kupować już kolejnych albumów?
"Apatia mojego pokolenia. Obrzydza mnie. Obrzydza mnie też moja własna apatia, bycie tchórzliwym i nieprzeciwstawianie się rasizmowi, seksizmowi i wszystkim innym -izmom, na które kontrkultura narzeka od lat. " kolejny cytat mówiący o tolerancji Kurta jest dowodem na wielkość tego człowieka. Dlatego najbardziej boli mnie kiedy zwykły człowiek, nie zagłębiający się w życiorys Kurta ma prawo wydawać mu opinię alkoholika i narkomana. Nie zaprzeczam że nie nadużywał używek w tej postaci, ale do tego dochodził stres związany z występem a zresztą nie tylko.

O dzieciństwie przyszłej gwiazdy rocka:
Charles Cross w książce zatytułowanej "Heavier Than Heaven: The Biography of Kurt Cobain" twierdzi, że artysta zaczął eksperymentować z LSD i marihuaną w wieku lat 10, a od trawki uzależnił się już jako jedenastolatek. Pisze, że rodzinę zaniepokoiły zmiany w jego zachowaniu - nadpobudliwość, potem zaś ponadprzeciętna agresja. Na pierwsze tych zaburzeń, częste w dzieciństwie, lekarz przepisał chłopcu kontrowersyjny lek - Ritalinę, która mogła mieć wpływ na osunięcie się pacjenta w uzależnienie.
Drugi niepokojący symptom choroby pojawił się po rozwodzie rodziców Cobaina, gdy ten miał 9 lat. Ojciec obiecał chłopcu, że nie znajdzie sobie nowej partnerki. Jednak matka Wendy wkrótce zamieszkała z innym mężczyzną (który używał wobec niej przemocy), ojciec zaś ożenił się kilka lat później. Przyszły idol zaczął bić kolegów. Przyjaciel matki, Rod Marsh, wspomina, że Kurt zabił kiedyś dla zabawy kota sąsiadów, wrzucając go do komina domu rodziców i ze śmiechem obserwując agonię zwierzęcia.
Matka i ojciec zdecydowali się zgłosić razem z synem na terapię rodzinną. W książce wyczytać można również o amatorskim filmie nakręconym przez kolegę przyszłego gwiazdora, już nastolatka, na którym to filmie Kurt udaje, że popełnia samobójstwo przecinając sobie żyły oderwaną połówką wiaderka z popcornu. Kurt jako nastolatek został wyrzucony z domu i długi czas się włóczył aż matka z powrotem go przygarnęła.

Jak było naprawdę z dzieciństwem Kurta? Tego nie wie nikt. Być może są to tylko spekulacje, być może prawda, a możliwe jest również, że ktoś po prostu chce zarobić grubą kasę na "znajomości z gwiazdą".

         Krist,jako przyjaciel     od... zawsze.






Krist Anthony Novoselic (ur. 16 maja 1965 w Compton w Kalifornii), amerykański muzyk rockowy, były basista zespołu Nirvana, aktualnie basista zespołu Flipper.
Jego rodzice byli emigrantami z Chorwacji. Po opuszczeniu ojczyzny zamieszkali w Aberdeen – rodzinnym mieście Kurta Cobaina. Tak jak on Novoselic również miał problemy w szkole. Jego ulubionym rodzajem muzyki był punk rock, co nie podobało się części rówieśników, którzy naśmiewali się z Krista. Cobain dowiedział się o Novoselicu dzięki jego bratu, zupełnie przypadkiem. Po rozpadzie zespołu w 1994 roku Novoselic zaczął angażować się w politykę (miał być kandydatem na wicegubernatora stanu Waszyngton z ramienia Partii Demokratycznej), organizował również muzyczne happeningi. W 1995 roku założył wraz z wenezuelską wokalistką Yvą Las Vegas zespół Sweet 75, który wydał w 1997 roku jedyną płytę. Następnie Novoselic porzucił zawód muzyka, by zaangażować się w pełni w działalność polityczną, jednak ostatecznie w październiku 2006 r. dołączył do reaktywowanego po 13 latach zespołu Flipper jako basista.








Dave i jego "Let It Die" dla Kurta.



Dave Grohl, właśc. David Eric Grohl (ur. 14 stycznia 1969 w Warren w stanie Ohio) - amerykański muzyk rockowy, multiinstrumentalista, były członek zespołu Nirvana, założyciel i członek grupy Foo Fighters.

Rodzina

W 1993 r. poślubił Jennifer Youngblood, która była fotografem. Jednak w 1997 wzięli rozwód. 2 sierpnia 2003 roku wziął ślub z Jordyn Blum. Ich pierwsze dziecko Violet Maye urodziła się 15 kwietnia 2006 r. Druga córka Harper Willow przyszła na świat 17 kwietnia 2009 r. Rodzice nazwali ją tak na cześć wujka Dave'a Harpera Bonebrake'a[6].

Uzależnienia i problemy zdrowotne

Josh Homme na oficjalnym kanale YouTube zespołu Them Crooked Vultures opublikował filmik, w którym ujawnił, że Dave ma poważne problemy z nadużywaniem kawy. Dwa tygodnie po tym jak nakręcone zostało to wideo Grohl trafił do szpitala z powodu następstw przedawkowania kofeiny. Od tego czasu zredukował spożycie kawy do zdrowszego poziomu[7].

Filmografia

  • Lemmy (2010, film dokumentalny, reżyseria: Greg Olliver, Wes Orshoski)[8]
  • Kostka przeznaczenia (2006, musical rockowy, reżyseria: Liam Lynch)[9]
  • Back and Forth (2011, film dokumentalny, reżyseria: James Moll)[10]
  • The Muppets (2011, familijny, reżyseria: James Bobin)[11]




"d7"

Stojąc na schodach,zimnym, zimnym porankiem,upiorne wyobrażenie strachu.


wymiar siódmy
"Trzymanie w rękach Frances  to najlepszy narkotyk na świecie."
Kurt Cobain














Straight as an arrow
Defect defect
Not straight, not so straight
Reject reject
Towards anti-social
Solo solo
Standing on the stairs
Cold, cold morning
Ghostly image of fear
Mayday mayday
Gonna leave this region
They'll take me with them

Dimension sevenProsty jak strzała
Defekt, defekt
Nie prosty, nie taki prosty
Sprzeciw, sprzeciw
Nie do społeczeństwa
samotnego, samotnego

Stojąc na schodach
Zimnym, zimnym porankiem
Upiorne wyobrażenie strachu
Mayday, mayday
Opuszczę ten region
Zabiorą mnie ze sobą
Wymiar siódmy.

  


czwartek, 12 lipca 2012

"pennyroyal tea"

Pozbywam się tkwiącego we mnie życia,siedzę i popijam herbatkę na poronienie. Jestem królem anemikiem.

Mam bardzo złą posturę
Siedzę i popijam herbatkę na poronienie
Pozbywam się tkwiącego we mnie życia
Siedzę i popijam herbatkę na poronienie
Jestem królem anemikiem

Dajcie mi zaświaty Leonarda Cohena,
Żebym mógł wzdychać na wieki
Jestem tak zmęczony, nie mogę spać
Jestem kłamcą i złoczyńcą
Siedzę i popijam herbatkę na poronienie
Jestem anemicznym królem

Jadę na ciepłym mleku i przeczyszczaczach
O wiśniowym aromacie

Siedzę i popijam herbatkę na poronienie
Pozbywam się tkwiącego we mnie życia
Siedzę i popijam herbatkę na poronienie
Jestem królem anemikiem 







 Lepiej spłonąć niż się wypalić.
















Hi Kurt, nice glasses.

"verse chorus verse"

Trawa jest bardziej zielona tutaj, jesteś mgłą, która utrzymuje to w czystości,ponowne odkrycie tego co wiedzieliśmy,spokój jest dziwny ale prawdziwy...

jesteś powodem przez który czuję ból,czuję się tak dobrze

czując znów.

Żadna strona nie jest święta
Nikt nie chce wygrac
Czuję się taki uspokojony
Myślę, że po prostu ulegnę

Zażywanie leków

dopóki mój żołądek nie będzie pełen
Żadna strona nie jest święta
Czołgam się w dole

Żadna strona nie jest święta

Nikt nie chce wygrać
Czuję się taki uspokojony
Ale nie mogę ulec

Zażywanie leków

dopóki mój żołądek nie będzie pełen
Czuję się taki uspokojony
Kiedy jestem w moim domu.



środa, 11 lipca 2012

"old age"

wydawało się, że czyta w myślach po jakimś czasie już wie,mogliśmy zrobić to z tobą 


         PORZUCIĆ DUSZE.                                  


 

 jeszcze jeden dzień i zakończę moją służbę
jeszcze raz się naćpać, by nie być nerwowym
zastanawiam się jak znajdę drogę
to koniec

jeszcze jeden dzień i zakończę moją służbę
jeszcze raz i będę służyć gorzej
jeszcze jeden dzień jeśli znajdę drogę
skończone

wydawało się, że czyta w myślach
po jakimś czasie już wiem
mogliśmy zrobić to z tobą
porzucić dusze

starość

jeszcze jeden dzień i zacznę narzekać na służącego
jeszcze jedno zwątpienie i znajdę nowego służącego
jeszcze jeden dzień jeśli znajdę drogę
to koniec

zastanawiam się jak spotykam tu moje okrycie
jeszcze raz nie zwątpić, by zachować bierność
zastanawiam się jak znajdę drogę
to koniec

wydawało się, że czyta w myślach
po jakimś czasie już wiem
mogliśmy zrobić to z tobą
porzucić dusze

starość

zwyczajnie potrzebujesz
odczytujesz
jesteś dziwny
hmmm

wiedziałem
odczytałaś
odleciałaś
ooo
hmmm

jeszcze jeden dzień by sprecyzować mój układ
jeszcze jedno upojenie, by stwierdzić moje zdenerwowanie
któregoś dnia odnajdę swoją drogę
to koniec

jeszcze jedno zwątpienie, by domagać się kolacji
mogę mieć cokolwiek chcesz
jeszcze jeden dzień jeśli znajdę drogę
to koniec

wydawało się, że czyta w myślach
i wiem, że czas nie miał dla nas znaczenia
odetchnąć drogą z tobą
śnić o tym samym na rosie
odetchnąć tak samo na niej
przyjąć jęk na niego
odetchnij swoim wstydem
odetchnij kłamstwem

starość...



I can have anything you want to
One more day if I find a way




bio- i dysko- grafia


 Historia jednej przyjaźni

historia zespołu.

 

 Historia założenia zespołu.

W 1985 roku Kurt Cobain i Kirst Novoselic - dwaj mieszkańcy małego miasteczka Aberdeen - spotkali się i postanowili założyć zespół. Cobain grał na perkusji, Novoselic na gitarze, dołączył też do nich basista Steve Newman i powstała grupa Ed Ted And Fred. Niestety Newman stracił palec u ręki, więc musiał zrezygnować z grania. Kurt i Kirst zostali duetem... nierozerwanym aż do końca. Z czasem Kurt zaczął grać na gitarze i śpiewać, a Kirst przesiadł się na gitarę basową. Zawsze towarzyszyli im perkusiści, którzy zmieniali się jak w kalejdoskopie, podobnie jak nazwy zespołów, które wybierane były chyba zależnie od humoru - Sellout - Zdrada, Throad Oyster - , Pen Cap Chew, Windowspace -Przestrzenne okno, Fecal Matter...


Życie w małym Aberdeen.


Początki nie były łatwe, przynajmniej nie wtedy i nie tam - w Aberdeen. Jak powiedział Novoselic: "Ludzie dreptają tam w miejscu i kompletnie nie wiedzą, co dzieje się na świecie czy w życiu. A nas uznawano za wyznawców szatana. Ludzie ostrzegali się nawzajem przed nami, nikt nie chciał się z nami spotykać. Ale w sumie nikt nam nie przeszkadzał." Aż w końcu, chyba po tym, jak na jeden z koncertów nie przyszedł ani jeden widz, panowie postanowili przenieść się w bardziej cywilizowane miejsce. A że 100 km dalej znajdowało się Seattle, które było siedzibą wypływających zespołów, wybrali właśnie je. 


                                             Sub Pop - czyli wytwórnia która zmieniła ich życie.


Potem też nie było łatwo i mimo tego, że 23.01.1988 wydali pierwszą oficjalną taśmę demo wraz z wypróbowanym perkusistą - Dale'em Crovera'em. Nie byłoby tej taśmy, gdyby nie Jack Endino, który udostępnił swoje studio nagraniowe i zarejestrował 10 nagranych piosenek na ośmiośladowym magnetofonie. Cobain osobiście wysłał ją do kilkudziesięciu największych niezależnych wytwórni, ale nigdy nie dostał odpowiedzi. Nie zrazili się jednak i zaczęli koncertować w małych klubach dla 100-200 osób. Tymczasem Endino wysłał taśmę demo do zaprzyjaźnionego Jonathana Ponemana - szefa lokalnej wytwórni płytowej o nazwie Sub Pop. Temu bardzo spodobał się przerażający głos Cobaina i świetna gra kapeli. Postanowił umówić się z liderem grupy w jakiejś kafejce. Na spotkaniu zaproponował wydanie singla dla Sub Pop. Zmieniona musiała zostać jednak nazwa zespołu, ze względu na niecenzuralność poprzednich. I tak powstała niezmieniona już nigdy nazwa Nirvana. Niebawem grupa podpisała kontrakt z wytwórnią Sub Pop i w związku z tym potrzebowała na stałe jakiegoś perkusity. W końcu pałkerem został Chad Channing, który nosił ksywę "włóczęga", bo jak sam mówił - zmieniał miejsce zamieszkania prawie 100 razy. Podobnie jak reszta zespołu miał kompletnie punkową naturę, więc pasował do nich. 




"About a Girl", "Sifting" czyli wszystko o płycie "Bleach".

 15 czerwca 1989




Jakieś pół roku później Nirvana weszła do studia i nagrała 4 piosenki. Na singla wybrano dwie z nich - "Love Buzz" i "Big Cheese". Zespół grał wtedy bardzo ciężką muzykę - metaliczne riffy, pulsujący bass, dynamiczna, pełna mocy perkusja, prawie zero melodii. Płyta została wydana w październiku 1988 w bardzo małym nakładzie (dzisiaj egzemplarz kosztuje ok. 700 dolarów). Nakład był tak mały, gdyż konkurencja w wytwórni była duża - m.in. Tad oraz zespół Mudhoney, którego punkowy longplay zdobył wielką sławę. Już w grudniu 1988 roku Nirvana zaczęła pracować nad swoim longplayem. Praca szła błyskawicznie i album został wydany w czerwcu 1989 roku. Co ciekawe koszt jego nagrania wynosił zaledwie 607 dolarów, a jak mówi Novoselic: "W sumie nagrywaliśmy 3 dni". Płyta zatytułowana Bleach zawierała 12 utworów, w tym dwa nagrane wcześniej, które nie znalazły się na singlu. Płyta podobnie jak singiel była utrzymana w stylu ostrego hard rocku, chociaż zawierała również bardziej popowe kawałki, jak "About The Girl" i "Sifting". Wszechobecne były powtarzające się riffy, które stały się wręcz symbolem Nirvany. 

 Bleach czyli:
  1. "Blew" (sł. i muz. K. Cobain) - 2:54
  2. "Floyd the Barber" (sł. i muz. K. Cobain) - 2:17
  3. "About a Girl" (sł. i muz. K.Cobain) - 2:48
  4. "School" (sł. i muz. K. Cobain) - 2:42
  5. "Love Buzz" (sł. i muz. VanLeeuwen) - 3:35
  6. "Paper Cuts" (sł. i muz. K. Cobain) - 4:05
  7. "Negative Creep" (sł. i muz. K. Cobain) - 2:55
  8. "Scoff" (sł. i muz. K. Cobain) - 4:10
  9. "Swap Meet" (sł. i muz. K. Cobain) - 3:02
  10. "Mr. Moustache" (sł. i muz. K. Cobain) - 3:23
  11. "Sifting" (sł. i muz. K. Cobain) - 5:22
  12. "Big Cheese" (sł. i muz. K. Cobain) - 3:42
  13. "Downer" (sł. K. Cobain, muz. C. Novoselic) - 1:42



 

 "Nevermind", czyli długa droga do sukcesu.


Rok 1990 obfitował w koncerty. W marcu muzycy rozpoczęli przymiarki do kolejnego albumu i już trzy miesiące później mieli gotowe 7 utworów ("In Bloom", "Lithium", "Pay To Play", "Polly", "Imodium", "Dive", "Sappy"), które trafiły na kolejną taśmę demo rozesłaną ponownie do największych wytwórni. Pod koniec roku w zespole nie działo się dobrze, Novoselic ostrzygł się na łyso, czym nieźle zdenerwował Cobaina, odszedł Channing, który stwierdził, że nie pasuje do grupy. Nowym perkusistą został w końcu David Eric Grohl. 4 stycznia 1991 roku Nirvana podpisała kontrakt z wytwórnią Geffen Records. Jeszcze w tym samym miesiącu w Kalifornii zespół znowu pracował nad drugim longplayem. Pracę ukończono w maju. Płyta nazwana "Nevermind" prezentowała szczyt twórczych możliwości Cobaina, który w jednej minucie gra wręcz beatlesowskie melodie, a w drugiej przechodzi na przerażające krzyki zdesperowanego człowieka. Wszystko na tle buntowniczej perkusji i bassu oraz ciągle powtarzających się riffów gitarowych. Szacowany nakład 48 tys. egzemplarzy rozszedł się w... dwa dni. Jakiś czas później, dzięki popularności wydanemu wraz z płytą singla - "Smells Like Teen Spirit", "Nevermind" sprzedał się w ponad 3 mln. egzemplarzy, a Nirvana z nieznanego zespołu stała się znana na całym świecie - była na okładkach gazet, występowała w telewizji, bilety na koncerty rozchodziły się w błyskawicznym tępie, a sam lider Guns And Roses, chcący dostać się za kulisy, spotkał się z odmową. Album kupowano średnio 150 razy na minutę, był na pierwszych miejscach billboardow, zdetronizował nawet płytę "Dangerous" Michaela Jacksona. Był to też czas wielu koncertów. Na jednych z nich Cobain poznał miłość swojego życia - Courtney Love. Związek ten był bardzo rozdmuchiwany przez prasę, plotki i krytyczne artykuły zrobiły z niego wręcz mydlaną operę. Sukces "Nevermind" dał się we znaki muzykom - Kurt zaczął brać heroinę, przeszedł dwie kuracje odwykowe i załamanie nerwowe, Novoselic zaczął pić, a Grohl upodobał sobie przyjemności cielesne. Podczas trwającej ponad rok trasy koncertowej promującej album, Kurt i Coutney pobrali się na Hawajach. Niedługo potem, w sierpniu 1992 roku na świat przyszła Frances Bean Cobain. Prasa szybko zaczęła drukować artykuły z tytułami, jak ten "Dziecko gwiazd rocka urodziło się na głodzie". Chociaż faktem jest, ze Courtney nie oszczędzała się w ciąży. Potwierdza to zarejestrowana rozmowa, z której można się dowiedzieć, że Courtney brała heroinę nawet w zaawansowanej ciąży. Tak czy siak Frances okazała się normalnym, wesołym dzieckiem. Kolejne miesiące to małe koncerty, wywiady, kontrowersyjne sytuacje... Dodatkowo Kurt skarżył się na nasilenie bólu żołądka. W studiu Jacka Endino nagrano jednak parę utworów, które po przeróbkach znalazły się na trzeciej płycie zespołu - "In Utero". Jednak jeszcze w grudniu 1992 roku ukazała się płyta zespołu zatytułowana "Incesticide". Była to składanka, która zawierała utwory, które nie znalazły się na żadnej innej płycie. Trudny i bardzo burzliwy 1992 rok zakończył się. Nowy - 1993 rozpoczął się bardzo szczęśliwie - Nirvana dała koncert wraz z m.in. Red Hot Chili Peppers, Alice In Chains i L7 w wielkim festiwalu rockowym "Hollywood Rock Festival". Niedługo potem wraz z zespołem The Jesus Lizard wydano singiel, a w lutym przystąpiono do pracy nad "In Utero". Całość nagrano w dwa tygodnie w studiu Pachydrem Recording Studios w stanie Minnesota.

 O "Nevermind":

  1. "Smells Like Teen Spirit" – 5:02
  2. "In Bloom" – 4:15
  3. "Come as You Are" – 3:39
  4. "Breed" – 3:04
  5. "Lithium" – 4:17
  6. "Polly" – 2:56
  7. "Territorial Pissings" – 2:23
  8. "Drain You" – 3:44
  9. "Lounge Act" – 2:37
  10. "Stay Away" – 3:33
  11. "On a Plain" – 3:17
  12. "Something in the Way" – 3:51
  13. "Endless, Nameless" – 6:44 tylko na płycie CD – jako ukryty utwór po 10-minutowej przerwie po zakończeniu "Something in the Way"

 

 

Początek problemów - narkotyki Cobaina.


Jednak już niedługo potem zaczęły się problemy. 2 maja Cobain przedawkował heroinę, 4 czerwca został aresztowany za pobicie żony i nielegalne posiadanie broni. Wypuszczono go po zapłaceniu 950 dolarów kaucji. 23 lipca Kurt znowu przedawkował narkotyki, tym razem w hotelu w Nowym Jorku. Jego bliscy twierdzili, że nie zdawał sobie sprawy z tego, że jest uzależniony. Heroina miała mu pomagać na ból żołądka i tzw. kliniczną depresję. Jak mówił jego menedżer Danny Goldberg "Kurt potrafil w ciągu zaledwie kilku minut z radosnego i uśmiechniętego człowieka przeobrazić się w humorzastego i niedostępnego odludka. Był chodzącą bombą zegarową i nikt nie mógł nic na to poradzić". Na trasę koncertową po USA wynajęto drugiego gitarzystę - Pata Smeara. 13 września wydano "In Utero". W ostatniej chwili wycofano z niego utwór "I Hate Myself And I Want To Die". Niektóre sklepy nie zgodziły się na jego sprzedaż ze względu na fotomontarz znajdujący się na tylnej części okładki. Jednak przez fanów i krytyków płyta została uznana za dobrą kontynuację "Neverminda". Pod koniec roku wydano jeszcze jedną składankę, oraz nagrano akustyczny dwugodzinny koncert dla programu "Unplugged" MTV. 



 Ostatni rok, ostatnie chwile. 

        1994                                                        

 Rok 1994 rozpoczął się od zapowiedzi Kurta, że kolejna płyta nie będzie podobna do trzech poprzednich. "Mam naprawdę dobry pomysł na to, jak będzie wyglądał nasz następny album - będzie eteryczny, akustyczny, jak ostatnia płyta R.E.M." - mówił. Jednak już 8 stycznia odbył się ostatni koncert. 3 marca Kurt próbował popełnić samobójstwo, jednak w porę uratowała go Courtney. Cała sprawa została jednak utajona, jako oficjalną wersję podano przedawkowanie tabletek na grypę zmieszanych z szampanem. Stosunki w Nirvanie były złe - Cobain nie odzywał się do Grohla, a Novoselic chciał stworzyć własny zespół. 16 marca Cobain zamknął się w łazience i groził, że się zabije, jednak wszystko skończyło się dobrze, przynajmniej na pewien czas, bo już następnego dnia nie było go w domu. 5 kwietnia w domu w Seattle zamknął się w pokoju, napisał list pożegnalny, zarzył heroinę i odebrał sobie życie strzałem ze strzelby w twarz. Miał 27 lat. Tyle samo, co Jim Morrison, Jimi Hendrix i Janis Joplin w chwili śmierć.

wtorek, 10 lipca 2012

cytaty

Kurt Cobain to nie tylko wybitny muzyk, autor świetnych tekstów, miłośnik grunge, wspaniały gitarzysta, otwarty człowiek, ale również autor sentencji. Niżej umieszczono kilka z nich.


Najlepszy dzień, jaki kiedykolwiek miałem, był wtedy, kiedy nauczyłem się płakać na zawołanie. 

 
 Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby, którą się jest. 


  

Przez całe moje życie nie wierzyłem w większość rzeczy, które wyczytywałem w podręcznikach od historii i w to, czego uczyli mnie w szkole. Teraz do mnie dotarło, że nie mam prawa, by osądzać kogoś na podstawie tego, co o nim czytałem. Nie mam prawa do osądzania czegokolwiek. Oto lekcja, którą otrzymałem. 

 
 
 Coś w jej oczach musi być dymem w moich płucach.



Zacząłem być naprawdę dumnym z faktu, że byłem gejem, chociaż nim nie byłem.


Czasami coś w nas umiera i nie chce zmartwychwstać.


Wstydzę się, że jestem człowiekiem.


Nienawidziłem moich przyjaciół z wzajemnością. Byli idiotami.


 
Wolę umrzeć niż być trendy.


 

Myślę, że jestem głupi albo tylko szczęśliwy...


Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
 
 
 
 
Chcę powiedzieć, że lubię być namiętnym i szczerym, ale również lubię dobrze się bawić i działam jak idiota.




Apatia mojego pokolenia. Obrzydza mnie. Obrzydza mnie też moja własna apatia, bycie tchórzliwym i nieprzeciwstawianie się rasizmowi, seksizmowi i wszystkim innym -izmom, na które kontrkultura narzeka od lat.




 Grunge, czy to nie jakiś obrzydliwy odcień zielonej pomarańczy?

 

 A ten krótki postój, który nazywamy życiem i którym tak się strasznie martwimy, to nic innego jak tylko niewielka weekendowa odsiadka w pudle w porównaniu z tym, co przyjdzie wraz ze śmiercią.

 
 Jeśli myślisz, że wszystko już zostało powiedziane i zrobione, to dlaczego nic nie zostało rozwiązane i zdecydowane?



Lekcja od gwiazdy rocka: Jeśli twoja gitara nie stroi, też śpiewaj fałszywie, byle razem z nią.


 Coś w jej oczach musi być dymem w moich płucach. 








 Tak jak Hamlet, muszę wybrać między życiem, a śmiercią.











wywiady

Wywiad dla Rolling Stone. 

 27 stycznia 1994


Fricke: Poza tym, że nic się dzisiaj nie udawało, opuściliście scenę nie zagrawszy "Smells Like Teen Spirit". Dlaczego?

Kurt: Tego byłoby za wiele [śmieje się]. To tylko pogorszyłoby sytuację. Nawet nie pamiętam solówki z "Teen Spirit". Potrzebowałbym jakichś pięciu minut za kulisami, żeby ją sobie przypomnieć, ale to mnie nie interesuje. Nie wiem, czy jestem taki leniwy, czy może już mi tak nie zależy na tej piosence. Nadal lubię grać ten kawałek, ale to trochę wstyd grać "Teen Spirit".

Fricke:Dlaczego? Czy jej sukces nadal cię wkurza?

Kurt: Tak. Wszyscy przywiązują tak wielką wagę do tej piosenki. Jest taka popularna dlatego, że ludzie słyszeli ją milion razy w MTV. Wtłoczono im ją do głów. Myślę, że wiele piosenek, które napisałem, jest równie dobrych, jeśli nie lepszych. Weźmy na przykład "Drain You". Jest na pewno równie dobra jak "Teen Spirit". Uwielbiam ten tekst i nigdy nie znudziło mi się jej grać. Może gdyby była tak popularna jak "Teen Spirit", nie lubiłbym jej tak bardzo. Jeżeli chodzi o "Teen Spirit" z ledwością zmuszam się, żeby ją zagrać. Szczególnie wtedy, gdy występ jest równie nieudany jak dzisiejszy. Dosłownie mam ochotę rzucić gitarę i odejść. Nie umiem udawać, że dobrze się bawię.

Fricke: Ale musiałeś się nieźle bawić, kiedy ją pisałeś?

Kurt:Ćwiczyliśmy od jakichś trzech miesięcy. Czekaliśmy na podpisanie kontraktu z Geffen. Dave i ja mieszkaliśmy w Olympii, a Krist mieszkał w Tacoma. Co wieczór jeździliśmy do Tacomy na próby i chcieliśmy pisać piosenki. Próbowałem stworzyć coś bardzo popowego. Tak naprawdę za pierwszym razem próbowałem zerżnąć coś z The Pixies. Tak bardzo się z nimi identyfikowałem, że powinienem zostać członkiem zespołu lub przynajmniej członkiem ich supportu. Wykorzystaliśmy ich dynamikę, polegającą na cichym, wolnym początku i narastającym hałasie. „Teen Spirit" opiera się na zupełnie banalnym riffie. Jest bardzo podobny do tego z „Louie, Louie" zespołu Boston. Kiedy doszedłem do solówki, Krist spojrzał na mnie i powiedział - „To jest śmieszne". Zmusiłem ich do grania tego przez półtorej godziny.


Fricke:Skąd pochodzi linijka „Oto jesteśmy. Zabawiajcie nas"?

Kurt:To jest część tekstu, którego używałem za każdym razem, gdy szedłem na jakąś imprezę, żeby przełamać lody. Wiele razy stanie w pokoju pomiędzy ludźmi jest nudne i męczące, więc za każdym razem mówiłem „Oto jesteśmy. Zaprosiłeś nas. Zabawiaj nas".

Fricke:Jak się czułeś, widząc, ze piosenka, którą napisałeś w hołdzie jednemu z ulubionych zespołów, staje się grungeowym hymnem? Nie mówiąc już o tym, że stał się przełomowym momentem w życiu młodej publiczności.

Kurt:Właściwie przez moment mieliśmy to, o co nam chodziło. Przez kilka lat w Seattle mieliśmy Lato Miłości i to było wspaniałe. Mogłem skoczyć w tłum z moją gitarą, a publiczność przenosiła mnie na drugi koniec sali i z powrotem na scenę, nie raniąc mnie. To było przeżycie, którego nikt mi nie odbierze. Ale kiedy „Teen Spirit" dostało się do pierwszego obiegu, to się skończyło. Mam już dość zażenowania z powodu tej piosenki.

Fricke:To jest wasza pierwsza trasa od jesieni 1991, kiedy ukazała się płyta „Nevermind". Dlaczego czekaliście tak długo?
 Kurt o bólu brzucha.
Kurt:Potrzebowałem czasu, żeby zebrać myśli i odpocząć. Miałem wrażenie, że zarabiam tyle szmalu, że nie muszę już nigdy wyruszać w trasę. Miliony dolarów - 8 milionów za 10 milionów sprzedanych płyt - dla mnie to brzmiało jak masa pieniędzy, więc myślałem, że będę siedział i cieszył się nimi. Nie chcę, żeby to była wymówka, ale moje bóle brzucha były największą barierą, powstrzymującą mnie od wyruszenia w trasę. Zmagałem się z nimi bardzo długo. Kiedy ktoś doświadcza chronicznego bólu brzucha przez pięć lat, to pod koniec piątego roku jest praktycznie wariatem. Czułem się jak schizofrenik, jak mokry, zbity kot.

Fricke:Jak myślisz, ile z twojego fizycznego bólu jest w twoich piosenkach?


Kurt:To jest dość niebezpieczne pytanie. Naturalnie jeśli ktoś przeżywa jakieś trudności w swoim życiu, to oczywiście znajduje to odbicie w jego muzyce. Czasami to jest całkiem korzystne. Myślę, że i w moim wypadku tak było. Ale oddałbym wszystko, gdyby to dało mi zdrowie. Chciałem udzielić tego wywiadu po zagraniu kilku koncertów. Teraz mogę powiedzieć, że jak na razie jest to najprzyjemniejsza trasa, ze wszystkich, na których byłem. Szczerze. To nie ma nic wspólnego z tym, że gramy w większych salach czy z tym, że więcej ludzi wchodzi mi w tyłek. To dlatego, że mój żołądek przestał mnie dręczyć. Ja jem! Wczoraj zjadłem wielką pizzę. Byłem szczęśliwy, że mogę to zrobić. To działa na mnie bardzo pozytywnie. Ale z drugiej strony, zawsze obawiałem się, że kiedy skończy się mój problem z żołądkiem, nie będę kreatywny. Kto wie?... W tej chwili nie mam żadnych nowych piosenek. Podczas nagrywania każdego albumu zostaje nam od jednej do trzech niewykorzystanych piosenek. Są bardzo dobre i bardzo się nam podobają, więc w razie czego mamy jakiś hit powyżej przeciętnej. Tak więc następna płyta powinna być ciekawa, bo tym razem nic nam nie zostało. Po raz pierwszy zaczynam od zera. Nie wiem, co nagramy.

Fricke:Jedna z piosenek na „In Utero" nosi tytuł - „Nienawidzę siebie i chce umrzeć" (I Hate Myself And l Want To Die). Jak mamy to odczytać?

Kurt:Jako żart. Nic więcej. I właśnie dlatego postanowiliśmy umieścić ten utwór na płycie. Wiedzieliśmy, że ludzie tego nie załapią, że wezmą to na poważnie. To był żart, nabijaliśmy się z siebie. Ludzie myślą o mnie, jak o wkurzającym, wiecznie niezadowolonym schizofreniku, który nie myśli o niczym innym tylko o samobójstwie. „On z niczego nie jest zadowolony". Dlatego pomyślałem, że to zabawny tytuł. Długo myślałem o tym, czy nie zatytułować w ten sposób całej płyty, ale wiedziałem, że większość ludzi go nie zrozumie.

Fricke:Czy kiedykolwiek czułeś taką rozpacz, ból czy złość, że chciałeś się zabić?

Kurt:Tak, jakieś pięć lat temu, kiedy miałem okropne bóle brzucha. Codziennie chciałem się zabić. Wiele razy byłem bliski i tego. Przepraszam, że jestem taki szczery, gdy o tym mówię. To było podczas naszego tournee. Leżałem na podłodze i wymiotowałem powietrzem, ponieważ nie przyjmowałem nawet wody. A za 20 minut miałem wyjść na scenę i grać. Śpiewałem i plułem krwią. Tak nie da się żyć. Kocham grać, ale coś było nie tak, więc zdecydowałem się na kurację.Nawet jeśli to był żart, taka piosenka potrafi wstrząsnąć. Są dzieciaki, które z jakichś powodów stale myślą o samobójstwie.To właśnie wyróżnia nasz zespół. Chodzi o sprzeczność. To jest jednocześnie zabawne i na serio.

Fricke:Jakie listy otrzymujesz teraz od fanów?

Kurt:...Kiedyś czytałem bardzo dużo listów i byłem w to bardzo zaangażowany. Ale później byłem tak zajęty przy nagrywaniu płyty, że nie miałem czasu przeczytać ani jednego listu i bardzo źle się z tym czułem. Nie byłem nawet w stanie znaleźć dość energii, aby wydać naszego fanzina, który miał być przeciwwagą dla całej tej idiotycznej prasy. Miał opowiedzieć prawdę o zespole.To naprawdę trudne. Muszę przyznać, że robię wiele rzeczy, które robią inne gwiazdy lub są zmuszone robić. Nie odpowiadam na listy, nie jestem nabieżąco z muzyką. Większość czasu jestem odcięty. Świat zewnętrzny jest mi w dużej mierze obcy.Czuję się bardzo szczęśliwy, kiedy mogę wyjść do klubu. Niedawno mieliśmy wolny wieczór w Kansas i razem z Patem [Smear'em] zastanawialiśmy się dokąd pójść. Zadzwoniliśmy do radia, działającego przy miejscowym college'u, i zapytaliśmy, co się dzieje. Wyobraź sobie, że oni nie wiedzieli! Więc zadzwoniliśmy do baru, a tam właśnie grali Treepeople z Seattie.
Okazało się, że ludzie, których tam spotkałem, byli naprawdę mili, trójka świetnych dzieciaków grających w różnych zespołach. Przez całą noc świetnie się z nimi bawiłem. Zaprosiłem ich do hotelu. Pewnie trochę przesadziłem z tą gościnnością, ale cieszę się, że wciąż umiem to robić. Po prostu umiem znajdować nowych przyjaciół.A myślałem, że już tego nie potrafię. Kilka lat temu graliśmy w Detroit. Przyszło około dziesięciu osób. Zaraz obok był bar. Nagle wszedł tam Axl Rose z dziesięcioma czy piętnastoma ochroniarzami. Niezłe przedstawienie. Wszyscy zaczęli mu nadskakiwać. Gdyby przyszedł sam, nie byłoby takiego wielkiego cyrku, ale on tego chciał. Celowo ściągasz na siebie uwagę, jeżeli chcesz, żeby inni cię zauważyli.

Fricke:Jaki jest teraz twój stosunek do Pearl Jam? Krążyły plotki, że miałeś być na okładce „Time" razem z Eddie'm?

Kurt:Nie chcę się w to wgłębiać. Jedno czego się nauczyłem to to, że przygadywanie ludziom mi nie służy. Szkoda, bo ten spór między Nirvaną i Peari Jamem trwa już od tak dawna, a byliśmy już tak blisko rozwiązania go. Nigdy do końca nie rozumiałem, o co w tym wszystkim chodzi.Właściwie nic się nie stało. Przygadywałem im, bo nie lubiłem ich zespołu. Nie znałem wtedy Eddie'go osobiście. To moja wina, powinienem się przyczepić do wytwórni płytowej, a nie do zespołu. Po prostu sprzedawano ich. Nie wbrew ich woli... Nie zdawali sobie chyba sprawy, że próbuje się ich podpiąć pod grunge.

Fricke:Ani trochę im nie współczujesz? Podobnie jak Nirvaną musieli nagrać dobrą, drugą płytę.

Kurt:Współczuję im, ale wydaje mi się, że nie postarali się tak bardzo, jak my. Oni są zwykłym rockowym zespołem. To taki miły zespół, który wszyscy lubią. [Śmieje się]. Boże, mam w głowie jeszcze więcej cytatów na ten temat.Wkurzam się, bo wiem, że pracowaliśmy bardzo ciężko, żeby wypełnić tę płytę najlepszymi utworami. Może sobie pochlebiam, ale uważam, że jesteśmy najlepszym zespołem na świecie. Zdałem sobie sprawę, że wystarczy kilka chwytliwych kawałków na płycie, a reszta może być straszną chałą. Gdybym był sprytniejszy, nie wydałbym Nevermind, tylko rozłożyłbym te kawałki na piętnaście lat. Ale nie mogę tego zrobić. Wszystkie moje ulubione płyty zawierały same dobre piosenki: „Rocks" Aerosmith, „Never Mind The Botlocks" The Sex Pistols, „Led Zeppelin II" czy „Back In Black" AC/DC.
Jesteś również zadeklarowanym fanem The Beatles.
Tak. John Lennon był zdecydowanie moim ulubionym Beatlesem. Nie wiem, kto napisał, jakie piosenki, ale Paul McCartney jest żenujący. Lennon był oczywiście niezrównoważony [śmieje się],więc mogłem się z nim utożsamić.Dzięki książkom, które przeczytałem - a podchodzę bardzo sceptycznie do tego, co czytam - bardzo mu współczułem. Był zamknięty w swoim mieszkaniu. Mimo że bardzo kochał Yoko i dziecko, jego życie było więzieniem. Był uwięziony i to nie było w porządku. Ten sam problem miałem, gdy stawałem się osobą publiczną. Ludzie inaczej traktują takie osoby. To musi się zmienić, musi.Nie ważne, jak bardzo się starasz, zawsze wychodzi na to, że narzekasz. Mogę zrozumieć, że ktoś czuje się w ten sposób i to staje się jego obsesją. Bardzo trudno przekonać ludzi, żeby wyluzowali. Po prostu podchodźcie do tego spokojnie, trochę szacunku i wystarczy. My też mamy sraczkę [śmieje się].
„In Utero" może stać się najbardziej oczekiwanym i dyskutowanym albumem 1993 roku. 

Fricke:Czy podczas tych wszystkich zmian tytułu i zamieszania w prasie wywołanego przez Steve'a Albini nie czułeś, że to zaczyna 'się robić głupie? Przecież to tylko płyta.

Kurt:Tak, ale zdążyłem się już do tego przyzwyczaić [śmieje się]. Gdy nagrywaliśmy płytę, niczego takiego nie było. Nagrania trwały tydzień, a większość wokali zrobiłem w jeden dzień plus jakieś siedem godzin. Akurat miałem dobry dzień i jakoś poszło.

Fricke:Więc w czym problem?

Kurt:Nie chodziło o piosenki tylko o produkcję. Bardzo długo nie mogliśmy dojść, gdzie tkwi problem. Nie mieliśmy pojęcia, dlaczego nie mamy w sobie tej energii, towarzyszącej nam podczas nagrywania Nevermind. W końcu doszliśmy do wniosku, że wokal nie był dostatecznie głośny, a basu w ogóle nie było słychać. Nie słyszeliśmy ani jednego taktu Krista. Myślę, że kilka piosenek na In Utero można było jeszcze bardziej dopracować, szczególnie „Pennyroyal Tea". [piosenka - wersja album] Nie jest dobrze nagrana. Coś jest z nią me tak. Powinniśmy byli ją nagrać tak, jak piosenki na Nevermind, ponieważ wiem, że to bardzo dobra piosenka, potencjalny hit. Myślimy o zmiksowaniu jej na nowo.
Mierzysz i nie trafiasz. To naprawdę dziwna sprawa z tą piosenką. Żaden utwór nie sprawił mi tylu kłopotów, a z drugiej strony z żadnego nie byłem tak zadowolony.

Fricke:Porozmawiajmy o pisaniu piosenek. Twoje najlepsze utwory - „Teen Spirit", „Come As You Are", „Rape Me" czy „Pennyroyal Tea" - zaczynają się od linijek zaśpiewanych tym samym niskim, spokojnym tonem. Potem wchodzi refren na cały regulator i zagłusza cię. Więc co w końcu ma być pierwsze?


Kurt:Nie wiem. Naprawdę nie wiem. Wydaje mi się, że zaczynam od tych kilku linijek, a potem przechodzę do refrenu. Ale zaczynam mieć dość tego schematu. Choć chyba nie można nic z tym zrobić. Opanowaliśmy go do perfekcji. To jest bardzo dynamiczny styl. Jest jeszcze wiele innych możliwości, które moglibyśmy wykorzystać. Krist, Dave i ja ćwiczyliśmy tylko jeden schemat - ten polegający na przechodzeniu z ciszy do hałasu. To trwa już tak długo, że powoli staje się nudne. To wygląda mniej więcej tak - „OK, gram ten riff. Gram cicho bez efektu, potem wchodzi pierwszy wers. Teraz włączamy efekt gitarowy, a Dave mocniej bije w perkusję".Chcę nauczyć się robić coś pomiędzy, nadać tej muzyce nieco psychodelicznego charakteru i rozbudować strukturę. Nie wiem, czy jako muzycy jesteśmy w stanie to zrobić.

Fricke:Piosenki takie jak „Dumb" i „All Apologies" faktycznie pokazują, ze szukacie drogi dotarcia do publiczności inaczej niż poprzez ten gitarowy atak.

Kurt:To prawda. Szkoda, że nie umieściliśmy takich piosenek na poprzednich albumach. Na Bleach nawet „About The Girl" było ryzykowne. Wtedy bardzo lubiłem pop, na przykład R. E. M. i wszystko, co pochodziło z lat sześćdziesiątych, ale istniała duża presja niezależnej sceny. Umieszczenie na płycie grungepopowego utworu w stylu R.E.M., tylko trochę bardziej chropowatego, było bardzo ryzykowne w tym środowisku.Nie zdołaliśmy pokazać publiczności lżejszego, bardziej popowego oblicza zespołu. Ciężka gitara, to jest właśnie to, co dzieciaki chcą usłyszeć. Lubimy tak grać, ale nie wiem, jak długo jeszcze będę w stanie ryczeć na całe gardło, na każdym koncercie.Czasami żałuję, że nie śpiewam piosenek w stylu Boba Dylana. Nie traciłbym głosu po każdym koncercie i mógłbym robić karierę, o której marzyłem.

Fricke:Co to oznacza dla Nirvany na przyszłość?

Kurt:Nie mogę spojrzeć w przyszłość i powiedzieć, że za dziesięć lat wciąż będę grał piosenki z Nirvaną. Nie chcę być zmuszony do robienia tego, co Eric Clapton. Nie chcę być złośliwy w stosunku do niego - darzę go wielkim szacunkiem - ale nie chcę dopasowywać swoich piosenek do mojego wieku.

Fricke:„Rape Me" jest najbardziej kontrowersyjną piosenką na płycie „In Utero". Ma w sobie coś, co czyni ją wspaniałą, ale tekst i tytuł wywołały sprzeciw. Nie wśród DJ-ów, ale wśród kobiet, które twierdzą, że to wulgarne, kiedy mężczyzna używa takiego mocnego i wywołującego emocje słowa.

Kurt:Rozumiem ich punkt widzenia, wiele razy o tym słyszałem. Momentami czułem, że tego żałuję, kiedy indziej chciałem się bronić. Właściwie chciałem napisać piosenkę, która wyrażałaby poparcie dla kobiet i opowiadała o gwałcie. Od tylu lat ludzie mają trudności z właściwym odczytaniem naszych tekstów, więc postanowiłem być dosłowny w tym przypadku. Jak mocno powinienem napiętnować ten temat? Jak dużymi literami mam to powiedzieć? Może to nie wygląda ładnie, ale gwałcona kobieta jest wściekła i zdaje się mówić - "No dalej, zgwałć mnie, zaczynaj, i tak dostaniesz to, czego chcesz".Głęboko wierzę w karmę i w to, że taki skurwysyn dostanie za swoje. Zostanie złapany, pójdzie do więzienia, a tam, to on zostanie zgwałcony. Więc kobieta zdaje się mówić - "zgwałć mnie, zrób to - ty będziesz miał jeszcze gorzej".

Fricke:Co powiedziała Courtney, kiedy usłyszała tę piosenkę?


Kurt:Myślę, że zrozumiała. Wytłumaczyłem jej to chyba lepiej niż tobie. Chcę przy okazji powiedzieć, że pisząc tę piosenkę, wcale nie chciałem być kontrowersyjny. To była ostatnia rzecz, jakiej wtedy pragnąłem. Nie chcieliśmy jej wydać tylko po to, żeby rozzłościć rodziców i mieć feministki na karku. Po prostu tak bardzo pogardzam ludźmi, którzy są zdolni zrobić coś takiego. To jakby powiedzieć: „Zrób to raz, a może się wywiniesz. Zrób to sto razy. W końcu cię dopadną".

Fricke:Kiedy cię zatrzymano pod zarzutem użycia przemocy tego lata, Courtney zeznała, że trzymasz w domu broń. Dlaczego myślisz, ze potrzebujesz broni?


Kurt o broni
Kurt:Lubię broń. Lubię strzelać.

Fricke:Gdzie i do czego?


Kurt: Kiedy idziemy na strzelnicę do lasu. To nie jest oficjalna strzelnica, ale nie jest to niezgodne z prawem. Tam jest taki ogromny klif, więc możemy być pewni, że nikogo nie zranimy. Wokół nie ma żywej duszy.

Fricke:Nie sądzisz, że trzymanie w domu broni jest niebezpieczne, szczególnie ze względu na twoją córkę Frances?

Kurt: Nie. To jest nasze zabezpieczenie. My nie mamy ochroniarzy. Atakowano i zamordowano wielu mniej sławnych ludzi od Courtney i mnie. To mógłby być ktoś przypadkowy, kto chciałby obrabować dom. Właściwie mam jedną naładowaną broń, ale jest schowana w bezpiecznym miejscu - w szafce, do której Frances w żaden sposób nie dosięgnie. Mam też M-16, którym świetnie się strzela. To jedyny sport, jaki kiedykolwiek lubiłem. Nie mam na tym punkcie obsesji.

Fricke:Co Courtney myśli o trzymaniu broni w domu?
kurt o strzelaniu
Kurt:Była przy tym, gdy ją kupowałem. Posłuchaj, nie jestem zbyt silnym facetem, nie mógłbym powstrzymać napastnika z bronią czy nożem. Ale nie zamierzam stać z boku i patrzeć, jak ktoś morduje moją rodzinę. Nie zawahałbym się odstrzelić takiemu łba. Ta broń jest u nas wyłącznie dla naszego bezpieczeństwa. Czasami mogę pójść sobie postrzelać i dobrze się bawić.Do celu, podkreślam [śmieje się].

Fricke:Ludzie z reguły sądzą, że ktoś kto sprzedał kilka milionów płyt, musi żyć naprawdę wystawnie. Jak bogaty się czujesz? Według jednej z wersji miałeś kupić nowy dom i urządzić w nim studio, ale podobno twój księgowy powiedział, że cię na to nie stać.

Kurt:Tak, to prawda. Po prostu jakiś czas temu dostałem czek za tantiemy, od płyty Nevermind, na dość pokaźną sumę. Kiedy nagrywaliśmy, myślałem - „Boże zarobię 10 a może 15 milionów dolarów", ale to nie tak. Nie żyjemy wystawnie. Nadal jem makaron Kraft i ser, ponieważ to lubię i przywykłem do tego. Nie jesteśmy rozrzutni.Nie mam pretensji do dzieciaków, którym wydaje się, że jeśli ktoś sprzedał dziesięć milionów płyt, jest milionerem i jest ustawiony na resztę życia. Ale to nie tak. W zeszłym roku wydałem milion dolarów i nie wiem, jak to zrobiłem. Naprawdę. Kupiłem dom za 400 tysięcy. Podatek wyniósł mnie kolejne 300 z kawałkiem. Co jeszcze? Trochę pieniędzy pożyczyłem matce. Kupiłem samochód. I to by było na tyle.
Nie masz dużo do pokazania za ten milion.
To zdumiewające. Jednym z powodów, dla których nie pojechaliśmy w trasę, gdy Nevermind była w stanach naprawdę popularna, był mój sposób myślenia: „Pieprzyć to, dlaczego mam jechać w trasę. Mam chroniczne bóle brzucha, mogę nawet umrzeć w tej trasie. Sprzedaję miliony płyt, za milion dolarów mogę nic nie robić do końca życia". Ale nie ma sensu próbować tego tłumaczyć piętnastolatkowi. Sam nigdy bym w to nie uwierzył.

Fricke:Czy martwisz się o to. Jaki wpływ ma twoja praca i styl życia na małą Frances? Wydawało się, że bardzo jej się podoba dreptanie po twojej garderobie, choć ten świat musi być dla niej dość dziwny.

Kurt:Bardzo się o to martwię. Ona wydaje się lgnąć do każdego. Ciągle się przenosimy. Mamy dwie nianie, jedna pracuje na cały etat, a druga opiekuje się nią w weekendy. Kiedy bierzemy ją w trasę, przez cały czas jest wśród ludzi i nie wychodzi do parku zbyt często. Staramy się, jak możemy.

Fricke:W piosence „Serve The Seryants" śpiewasz - „bardzo się starałem mieć ojca, ale miałem tylko tatusia". Czy boisz się, że zrobisz te same błędy, jakie popełnili twoi rodzice?


Kurt:Nie, zupełnie się o to nie martwię. Mój ojciec i ja jesteśmy zupełnie innymi ludźmi. Wiem, że potrafię okazać o wiele więcej zainteresowania dziecku niż mój ojciec. Nawet gdybyśmy mieli się kiedyś rozwieść z Courtney, nie pozwoliłbym, żeby zauważyła między nami złe wibracje. Takie coś może mieć na dziecko naprawdę zły wpływ, ale tak dzieje się, kiedy rodzice nie są zbyt inteligentni.
Nie sądzę, żebyśmy byli z Courtney aż tak popieprzeni. W całym naszym życiu brakowało miłości, więc jeśli mamy jakiś wspólny cel, to właśnie zapewnienie Frances jak najwięcej miłości. To jest jedyna rzecz, której mogę być pewien, że nie pójdzie złe.

Fricke:Jak się wam układało w zespole przez ostatni rok? 


Kurt:Kiedy brałem narkotyki, było naprawdę źle. Nie mogliśmy się porozumieć. Krist i Dave nie rozumieli mojego problemu z narkotykami. Oni nigdy nie brali dragów. Nie rozmawialiśmy o tym zbyt często. Wyobrażali sobie różne rzeczy, jak większość ludzi i wcale nie mam o to do nich pretensji. Ale nic nie jest takie złe, jak się na początku wydaje. Odkąd jestem czysty, nasze stosunki się poprawiły. Z wyjątkiem Dave'a. Nadal się o niego martwię, ponieważ on przez cały czas czuje się zagrożony. Nadal czuje się jakby nie do końca pełnoprawnym członkiem Nirvany...

Fricke:Wydaje mu się, że nie przeszedł pomyślnie weryfikacji?

kurt o Davie
Kurt:No właśnie. Nie rozumiem tego. Prawię mu tyle komplementów, ile tylko mogę. Zasadniczo nie jestem osobą, która prawi komplementy, szczególnie podczas prób. „Zróbmy tę piosenkę, zróbmy tamtą, zróbmy to jeszcze raz" - to wszystko. Myślę, że Dave jest osobą, która czasem potrzebuje wsparcia. Zauważyłem to, więc staram się często go chwalić.

Fricke:Więc to ty wszystkim kierujesz?

Kurt:Pytam o ich zdanie na temat różnych rzeczy, ale ostateczna decyzja należy do mnie. Zawsze dziwnie się czuję, kiedy o tym mówię, to wydaje się takie egoistyczne. Ale jeszcze nigdy się nie kłóciliśmy. Dave, Krist i ja nigdy jeszcze na siebie nie wrzeszczeliśmy.To nie jest tak, że oni boją się przedstawić swoje propozycje - zawsze pytam ich o zdanie, a oni mówią, co myślą. W końcu wszyscy dochodzimy do tych samych wniosków.

Fricke:Czy nigdy nie zdarzyła się wam nawet ożywiona dyskusja?

Kurt:Tak, na temat tantiemów od pisania piosenek. Wszystkie teksty piszę ja. Jeżeli chodzi o muzykę, do mnie należy jakieś 75 procent, reszta należy do nich. Myślę, że to w porządku. Ale w czasie kiedy ta sprawa wyszła, brałem narkotyki. Oni bali się, że mogę zacząć prosić o więcej rzeczy. Bali się, że mogę oszukiwać ich na wypłacie i takich rzeczach. Ale nawet wtedy nie wrzeszczeliśmy na siebie i wszystko dzieliliśmy uczciwie.

Fricke:Biorąc pod uwagę wszystkie twoje obiekcje na temat grania „Smells Like Teen Spirit" i pisania podobnych piosenek, odpowiedz na pytanie - czy umiesz wyobrazić sobie, że nie ma Nirvany, że grasz sam?

Kurt:Nie sądzę, żebym kiedykolwiek był w stanie zrobić coś sam, jakieś solowe przedsięwzięcie Kurta Cobaina.

Fricke:Nie brzmi to najlepiej, prawda?

Kurt:Prawda [śmieje się]. Chciałbym pracować z ludźmi, którzy robią coś zupełnie innego od tego, co ja robię.

Fricke:To nie wróży dobrze na przyszłość ani Nirvanie, ani waszej muzyce.

Kurt:To właśnie sugeruję od początku tego wywiadu. Że jesteśmy prawie wypaleni. Doszliśmy do miejsca, gdzie zaczynamy się powtarzać. Nie mamy do czego dążyć ani czego oczekiwać.
Najlepszy dla nas czas był wtedy, gdy wychodziła płyta Nevermind. Wyruszyliśmy w trasę po Stanach, podczas której graliśmy w klubach. Koncerty zawsze były udane, a płyta sprzedawała się doskonale. Wtedy były w powietrzu jakieś nadzwyczajne wibracje, jakaś energia. Działo się coś wyjątkowego.Naprawdę jest mi przykro to mówić, ale jeśli nie zaczniemy eksperymentować, nie będzie przyszłości dla Nirvany. Spójrzmy prawdzie w oczy. Jeśli ci sami ludzie pracują przez cały czas razem, są ograniczeni. Naprawdę chcę popracować nad nowymi rzeczami i wiem, że Krist i Dave też tego chcą. Alę nie jestem pewien, czy możemy dokonać tego razem. Nie chcę wydawać kolejnej płyty, która zabrzmi tak samo, jak trzy poprzednie.Jedno co wiem, to to, że nagramy przynajmniej jeszcze jedną płytę i wiem już jak będzie brzmiała. Ten album będzie bardzo ezoteryczy podobny do ostatniej płyty R.E.M. Potrafię napisać kilka dobrych piosenek. Nie wiem, jak oni to robią. Boże, oni są najlepsi. Podeszli do sukcesu, jaki odnieśli, spokojnie. Cały czas nagrywają wspaniałą muzykę.
Chciałbym, żeby nasz zespół też tak robił, a my utknęliśmy gdzieś w połowie drogi. Zostaliśmy zaszufladkowani. Czym jest R.E.M.? Kockiem studenckim? To do nich nie pasuje. Grunge jest równie szerokim pojęciem jak new wave. Nie możesz się z tego wydostać. Ale to minie. Trzeba mieć nadzieję, że zaakceptuje cię nowa publiczność albo twoja publiczność dorośnie z tobą.

Fricke:A co będzie, jeśli dzieciaki powiedzą - „To nam się nie podoba, spadajcie".


Kurt:No cóż... [Śmieje się]....



                                
                                     Pieprzyć ich.